Ostatnie dwa szczyty do Korony Beskidu Małego postanowiliśmy zdobyć 21 lipca. Prognozy nie były obiecujące ale w ciągu dnia się zmieniły. Jadąc samochodem deszcz nie odpuszczał jednak gdy dojechaliśmy na parking przestało padać. Planowana trasa tutaj.
No to w drogę.
Początkowo z parkingu mieliśmy podejść drogą do czarnego szlaku (na mapach turystycznych go nie ma) jednak pędzące tiry z drzewem albo po drzewo (trasa przez Ślemień jest strasznie zatłoczono tymi transportami drzewa) stanowczo wybiło nam to z głowy. Postanowiliśmy przejść za szlaban i iść „na przestrzał” udeptaną ścieżką przez las w kierunku czarnego szlaku.

Początek naszej wycieczki pokonujemy bez problemu.

Towarzyszą nam w sporej ilości borowiki szatańskie.


Po kilkunastu minutach spokojnego marszu docieramy do czarnego szlaku, która okazuję się szeroką drogą zrywkową. Dodatkowo świeżo używaną, zapach ściętych drzew umilał nam trasę (nie jesteśmy zwolennikami wycinki drzew 😀 ).


Po kolejnych kilkunastu minutach marszu kończy się „poligon wycinkowy” i szlak już jest beż żadnych niespodzianek. Szeroka ubita droga.

Im wyżej tym bardziej klimatycznie. Pomału tworzył się wąwóz. Po lewej las po prawej las a my w środku 🙂




Po około godzinie spokojnego marszu docieramy na zielony szlak.

Po dosłownie kilku minutach odbijamy w lewo by zobaczyć Czarne Działy.




Obowiązkowe zdjęcia i wracamy na szlak. Idziemy w kierunku Kucówek. Droga należy do tych bardzo łatwych i raczej tych do zapomnienia 🙂

Po kilku kilometrach marszu docieramy do Kucówek. Oczywiście miejsce wskazane przez GPS bo żadnej tabliczki nie ma.

Pamiątkowo fota i wracamy tą samą drogą w kierunku ostatniego na naszej liście szczytu: Gibasówki.


Kolejne kilometry spokojnego marszu bez trudnych elementów są za nami. Docieramy na polanę między Chatką Gibasówka oraz szczytem Gibasówki i zaczynają się schody 🙂 Ostatnie szukanie tabliczki. Oczywiście według gps wskazanie szczytu w gęstym lesie do którego nie ma wejścia. Dochodzimy jak najbliżej się da i robimy pamiątkowe zdjęcie.




Według mapy powinniśmy znaleźć szlak z polany biegnący w kierunku czarnego szlaku, którym wychodziliśmy jednak wszystko jest pozarastane i go nie odnajdujemy. Dlatego też wracamy tą samą drogą, którą wychodziliśmy. Czyli zielonym szlakiem do czarnego i pod koniec odbijamy na ubitą ścieżkę do samochodu.

Podsumowanie.
Trasa należąca do tych łatwiejszych. Zakończyła nasze zdobywanie Korony Beskidu Małego. Czy do wycieczek tych do zapomnienia raczej tak, no może niecała 🙂 Jeżeli ktoś lubi klimat skał, jaskiń to jak najbardziej warto się wybrać. Kucówki nic ciekawego i prawie w ogóle widoków. Gibasówka ładne widoki więc warto.
