29 stycznia 2021 wraz z Franią wybraliśmy się do Ustronia by „zdobyć” kolejne dwa szczyty do korony Beskidu Śląskiego, czyli Wielką Czantorię oraz Małą Czantorię. Planowana trasa tutaj.
No to w drogę
Wycieczkę rozpoczęliśmy na parkingu przy stacji PKP Ustroń Polana skąd ruszyliśmy w kierunku wyciągu narciarskiego. Po kilku minutach dochodzimy do początku czerwonego szlaku, który biegnie wzdłuż stoku narciarskiego i zaczynamy wspinaczkę. Początek szlaku nie jest jakiś specjalnie trudny.

Stopniowo rośnie przewyższenie ale wszystko na spokojnie przechodzimy. Szlak na szczęście częściowo był ubity więc nie musieliśmy go przecierać ale i tak większość spotkanych osób wybrało łatwiejszą wersje wychodzenia stokiem narciarskim.

Im wyżej tym gorzej 😀 Jak wspomniałem na początku „zaczynamy wspinaczkę” i w 100% im dalej tym bardziej walczyliśmy z nachyleniem szlaku 😀

Na szczęście po kilkudziesięciu metrach wspinaczki szlak się częściowo wypłaszczał.


Ale najgorsze było dopiero przed nami. Ostatnia ścianka przed szczytem Czantorii (tym z wyciągiem). Jeżeli ktoś kiedyś był na nartach/desce bądź odwiedził tylko górną stację wyciągu to wie o której ściance piszę 🙂 Najgorsze chwilowe podejście w naszej dotychczasowej „karierze” wędrowczej.

Jednak po około godzinie wspinania docieramy do szczytu (górnej stacji). Obowiązkowa zabawa, kilka zdjęć.



I ruszamy dalej w kierunku docelowego szczytu.

Im bliżej Wielkiej Czantorii tym klimat robi się bardziej magiczny.

Ośnieżone drzewa, dużo więcej śniegu, przebiegające sarny, ludzi coraz mniej czego chcieć więcej?


Po kolejnej zabawie w śniegu zaczynamy „atak szczytowy” 😀

Po około 30min od górnej stacji wyciągu docieramy do najwyższego szczytu naszej wędrówki, czyli Wielkiej Czantorii.


Obowiązkowe udokumentowanie „zdobycia” szczytu, zjedzenie oscypka z grilla, zakup Kofolii 😀 oraz zrobienia innym turystom kilku zdjęć i ruszamy dalej w stronę Małej Czantorii.

Im niżej tym dalej klimatycznie. Czyli nasza wycieczka się wydłuży, bo trzeba podziwiać piękno przyrody a nie tylko przechodzić od pkt a do pkt b 😀

Po kilku minutach docieramy do Chorstkiej Chaty i ruszamy dalej zielonym szlakiem w dół. Po wejściu na chwilę do lasu magii ciąg dalszy. Wąski szlak i pełno śniegu 😀 Gdyby nie plany wieczorne na pewno byśmy zostali tam dłużej.


Po wyjściu z lasu wchodzimy już na szerszy szlak. Niestety mamy nieprzyjemną sytuację. Pewna czeska rodzina, zupełnie nieodpowiedzialna puściła luźno swojego psa, który gdy nas zauważył podbiegł do nas i po chwili zaczął zachowywać się agresywnie. Dzieci widząc zaczęły biec do nas ale i tak nie potrafiły złapać psa. Na szczęście sam sobie poradziłem by go chwycić i im dać. Po tej niemiłej akcji ruszyliśmy dalej. Najlepsze, że ojca tych dzieci i właściciela psa spotkaliśmy kilkadziesiąt metrów niżej, spokojnie idącego i nawet nie mającego zielonego pojęcia co się dzieje z jego dziećmi oraz psem. Zwróciłem mu uwagę tylko odburknął. Kilka metrów niżej odwracamy się a pies znowu z zębami leci w naszą stronę. Również jak przy pierwszym kontakcie to ja musiałem łapać ich psa bo sam właściciel nie potrafił. Najlepsze, że znowu mu zwróciłem uwagę a on „przecież nic się nie stało a on jeszcze jest młody głupi” 😀 Ja rozumiem, że czasem można spuścić psa ale to po pierwsze: nie w lesie, na szlaku i najlepsze, że ten szlak biegnie wzdłuż rezerwatu przyrody, czyli psy mają zakaz wstępu. My zawsze mamy 8m smycz przypiętą do pasa i Frania sobie swobodnie może chodzić. Jak ktoś się zbliża to ją przywołujemy i chwytamy krócej.

Po kilku minutach wędrówki dochodzimy do Poniwca, czyli Małej Czantorii ale my chcemy zdobyć szczyt 🙂

Więc po chwili przerwy na zdjęcie idziemy dalej.

Kilkanaście minut marszu i docieramy do ostatniego szczytu naszej wycieczki, czyli do Małej Czantorii. Obowiązkowe udokumentowanie i wracamy.

Na polanie pod Małą Czantorią robimy dłuższą przerwę na kilka ujęć z drona.

I ruszamy dalej w kierunku szlaku rycerskiego, którym mamy schodzić do auta.

Szlak biegnie szeroką i udeptaną drogą delikatnie opadającą.

Po kilkunastu minutach schodzenia mijamy dolną stację wyciągu na Poniwcu i zaczynamy najnudniejszą część naszej wędrówki, czyli marsz asfaltową drogą.

Po około 45min marszu szlakiem rycerskim odbijamy w ul. Topolową by skrócić sobie wędrówkę. Po kilkustu minutach „zwiedzania” osiedla docieramy do samochodu i kończymy naszą wycieczkę.
Podsumowanie
Cała wycieczka zajęła na ciut powyżej 4h, czyli prawię godzinę szybciej niż pokazywały mapy.cz. Jednak robiliśmy dużo przerw na latanie dronem, oscypka oraz robienia za fotografa 🙂
Co do samej trasy to początek, czyli wychodzenie czerwonym nie należy do jakiś super łatwych. Jednak jest to spokojnie do wyjścia ale nie ma łatwo. Na pewno odwrócenie naszej trasy będzie zdecydowanie lepszym rozwiązaniem dla osób mniej aktywnych. My jednak wolimy ciężej do góry i łatwiej w dół dlatego w tą stronę robiliśmy pętle 🙂
Sytuacja z psami na szlaku jest dość popularna i połowa z ludzi nie robi sobie zupełnie nic z tego, że nie każdy pies oraz właściciel może nie chcieć by inne zwierzę podbiegało do nas. Szanujmy się. W dodatku jeżeli jest zakaz puszczania psów luźno to szanujmy prawo. Jak tak dalej pójdzie to możemy za chwilę nie mieć gdzie chodzić z naszymi zwierzakami.

Super widoki !
Byłem we wrześniu z moimi 2 psiakami tylko wchodziliśmy żółtym szlakiem od strony zachodniej ( od strony Jónka na Kympie 😉 )na Małą Czantorię i schodziliśmy Czerwonym.
Zejście to był dramat ale daliśmy radę 😉
Pozdrawiamy Franię ! 😉
Czerwony jest ambitny 🙂
4 letni cavalier Miki dał radę przejść całą trasę a nawet więcej bo już nie da się przejść przez działkę (opis nr 5) na mapie ponieważ teren został ogrodzony i trzeba kierować się na główną ulicę ale trasa i kolory jesieni super.
Pozdrawiam
Dziękujemy za informację 🙂
Planowo mieliśmy iść wtedy na główną ale mapy cz pokazały skrót 🙂